czwartek, 1 marca 2012

Orangutany

Dzień zaczął się oczywiście od spraw biznesowych czyli pojechałem autobusem jakieś 40km za Kuching gdzie ostatnio widziałem bardzo dużo drewna. Starałem się załatwić kilka transportów do polski ale nie na wiele mi się to zdało ponieważ nie wolno wywozić drewna z tego obszaru - rząd nie daje pozwoleń.
Ważne powiedzieć kilka słów jak było śmiesznie. Firma ogromna coś jak nasze dwie galerie krakowskie i wszystko w drewnie, tartak miał 18 traków także czułem się jak u siebie.... nikt nie umiał angielskiego ale jak już pisałem ci ludzie są niesamowici, mili, kochani..... Poszedłem prosto do bosa, włączyłem translator malajsko - angielski i słowo do słowa wszystko zrozumieliśmy- dostałem nawet kawę a szef zatrudniający 850osób powiedział że jestem niesamowity i że tak odważnej osoby jeszcze nie widział :) także z samego rana kopa adrenaliny dostałem biorąc pod uwagę że nigdy nikt mnie nie pochwalił za dobrze wykonaną czynność czy pracę - to podbudowuje i za to tych ludzi uwielbiam ( atmosfera nie do porównania z niczym innym nawet z domem)
Udało mi się wrócić do hotelu po kilku godzinach i jak tylko wszedłem już wychodziłem bo autobus czeka żeby oglądać karmienie orangutanów.
Coś nie do opisania jakie są to mądre i piękne zwierzęta :) więcej będzie widać na zdjęciach.
Dojazd : dzisiaj było szarpnij się na maxa ponieważ jechaliśmy taxi jakieś 50km :D ale to nic bo tu są bardzo tanie przewozy przynajmniej tańsze niż u nas :)












Dzień zaliczam do bardzo udanych. Jutro z samego rana bardzo szybko wyjazd na lotnisko i już kolejna wspaniała przygoda w całkiem innym Kraju :) niech ktoś przynajmniej kciuki trzyma :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz