środa, 29 lutego 2012

Dżungla BAKO jadowite węże, mały, dzikie świnie a to wszystko żyje na wolności

Dzisiejszą podróż zaczynamy od wyjścia bardzo wcześnie z hotelu. Docieramy na autobus i czekamy około godziny na przystanku bo tu nie ma czegoś takiego jak rozkład tylko numery autobusów napisane i każdy miejscowy wie gdzie one już jadą. Czekając na przystanku wpadłem na pomysł aby kupić banany bo nie jadłem śniadania. Takich słodkich bananów koktajlowych czy jak kto woli pastewnych jeszcze nie jadłem, koszt 1,4myr czyli około złotówki za kilogramową kiść. Oczywiście zjadłem zanim przyjechal autobus :)
Pierwsza rzecz z rana która mnie zaskoczyła to to iż tu kobiety całują mężczyzn w rękę dziękując im za cokolwiek.
Nasz wyjazd do Parku Narodowego BAKO był nie do opisania słowami.. zakochałem się. Te wakacje to jedno wielkie zaskoczenie. kobiety to mogą zrozumieć jako "miesięczny orgazm to pikuś przy tym".
Dojazd do dżungli zajął nam jakąś godzinę autobusem plus wynajeliśmy łódkę ktora nas dowiozła w jakieś 30min na sam brzeg miejsca które mnie zauroczyło. Robiłem setki zdjęć, zakochałem się w robieniu tych zdjęć.
Małpy były wszędzie, nosale skakały po drzewach, węże jadowite widać było wszędzie tylko słychać w tle jak tubylcy kryczeli żeby uciekać bo araz ugryzie..a ja oczywięcie z bliska musiałem zrobić zdjęcie ale raz się żyje :)

Dzikie świnie chodziły nam obok nogi szukając jedzenia i w sumie można powiedzieć że nic sie nie bały.
Ogólnie zwierzęta były piękne ale cała reszta była dopiero niesamowita. Wybraliśmy trasę aby przejść cały półwysep i dojść do bezludnej wyspy z widokiem prosto na morze ze skal. Wyprawa przez zarośnięte drzewa, liany, często w wodzie i na bardzo gorących skałach. Czułem się niesamowicie.. tego nie da się opisać to trzeba zobaczyć.
Doszliśmy na miejsce po jakiś 2,5 godzinach bardzo ciężkiego marszu, lało się z nas ale widok przebija wszystko. Zdjęcia z każdej strony bo cud natury to mało powiedziane. Totalna dzicz a my wracamy bo łódka już na nas czeka...
Wieczorny powrót do domu....opaleni na maxa a tu dopiero przed nami lada dzien stolica Kuala Lampur gdzie lecimy już pojutrze a potem cała Tajlandia autokarem od północy po południe.
Blog jest skromy ale czas chyba wydać książke. Pierwsze strony już są a zdjęć mam tysiące.



 Małpa nosal - bardzo ciężko spotkać a jednak byłem cicho i się udało ;)

 Namorzyny - gdy przychodzi pora sucha morze się cofa i pokazuje wszystkie zwierzęta żyjące w mule. W porze mokrej jest tu kilka metrów wody więcej
 Jadowity wąż o nazwie mi nie znanej. Zdjęcie piękne a każdy mówił uciekaj bo może ugryźć
 W trakcie przeprawy do BAKO spotykamy mieszkających tubylców, niesamowici ludzie wiecznie uśmiechnięci. Brakuje mi takiej otwartości i uśmiechu z życia jaki tam można zobaczyć dosłownie wszędzie
 W trakcie przeprawy przez rzekę Sarawak a za mną bardzo miły Pan tubylec który za 50 myrów pokazywał mi nawet krokodyle - cwane bestie czają się blisko łódki :)
 Nie wiem czy umarłem ale jestem w raju

 W trakcie wspinaczki wystraszyła mnie dzika świnia i się nawet nie bała :)

 A to mój kolega któremu dałem na imię EDI :) łaziły wszędzie za mną :D

 Początek górskich wspinaczek rozpoczyna się nabieraniem sił i zmniejszaniem wagi plecaka przez picie wody.... wilgoć przekracza wszelkie granice..... 4,5 litra wody na kilka godzin okazuje się być za mało :)
 Dzbanecznik - drzewo zjadające robaki :)


 Trasa osiągnięta teraz czas wracać tą samą trasą na drugi kraniec wyspy :)

 Nosal :) piękne zwierzątko ale strasznie płochliwe :)
 Dostał ananasa i cieszy jape:D
Czasami bywała dość ciężka trasa a plecak okazywał się być ciężki :)


To czy tu wrócę to jest jasne, a kiedy? bardzo szybko i to na dużo dłużej :)

wtorek, 28 lutego 2012

Równik, czyli wilgoć, ciepło i banany

 Zdjęcie przedstawia suszenie makaronu....a potem do paczek i do polski :)
 Między żelkami w sklepie suszone ośmiornice.... pycha :D
 Łódką na drugą stronę rzeki i ukazują się prawdziwe domy malezyjskie...a ja na dodatek musialem mieć fotkę z jednym z nich :)
 Przeprawa na drugą stronę rzeki Sarawak
 Świątynia Buddy, czcząc go są dość intensywne modlitwy i imprezy poza świątynią
 Very scicy przy tym to light :) wypalało po całości ale kalmary, śmiornice i krewetki z ogonami pierwsza klasa :)
 Banany... tyle że jeszcze zima jest także zielone :D
 Papaja, ktoś chce ?

 Dragon fruit ..... w polsce drogie jak diabli o ile da się kupić a tu wszędzie w cenie 3zł na polskie

Nowy kraj, dokładnie na równiku a słoneczko daje czadu :)

Jak pisałem wcześniej dzisiaj mieliśmy lot do następnego kraju za pośrednictwem lini lotniczej air asia, bardzo polecam wszystkim. Super czyste, nowe samoloty, śliczne stewardesy i w ogóle cudo :)
Lot trwał dwie godziny, jedyny moment aby sie wyspać i w drogę. Zwiedziliśmy dzisiaj dosłownie chińskie miasto. Wszystko w sumie tanie, można zjeść dobry obiad za do ceny 6-7zł i taniej. Dzisiejszy mój posiłek był bardzoooo ostry mimo że miał być "no spicy".
Od czasu jak zobaczyłem na żywo kalmary powiedzialem że nigdy tego nie zjem a jednak :D danie składało się z krewetek, kalmarów i innych mi nie znanych bardziej i mniej gumiastych mięs wraz z ciekawym ciemnym makaronem.
Caly dzien zwiedzania i czytania chińskich literek. Nikt tu raczej nie umie nic po angielsku powiedzieć i dlatego jest super. Miasto kuching jest z zerową turystyką. Wszyscy łapią ryby i mieszkają w prawdziwych barakach.
Przesyłam również filmy z rozrywek wieczornych malajczyków- zawody w śpiewaniu.
Zwiedziliśmy świątynie buddy, czczenie go jest tu niesamowite. świeczki, kadzidła, wszyscy na boso i oczywiście kobiety nie mają wstępu czyli prawdziwy muzułmanizm.

Jaszczurki są dosłownie wszędzie jak u nas mrówki, na ścianach w restauracjach.
Miasto według nazwy po malajsku znaczy "kota" co za tym idzie koty są wszędzie na drogach łącznie z pomnikami na drogach.
Jutro wyjazd do BAKO czyli rezerwat, dżungla gdzie na wolności żyją orangutany i krokodyle.
Nie mógł bym zapomnieć zdjęciu z drzewem bananowca - oczywiście z owocami .....:D
Na dziś wszystko . ... czas spać :)
Pozdrawiam

poniedziałek, 27 lutego 2012

Kuching malezja :)

To juz kolejny wyjazd.. Właśnie jesteśmy spakowani i wychodzimy z hostelu. Mamy 40min jazdy na lotnisko i juz zaraz czytaj o 11.45 planował wylot do Malezji. Kolejne piękne miejsce całkowicie inne niż Singapur. Tym razem dżungla będzie wsród nas. Kolejna nitka mam nadzieje ze juz dziś wieczorem jak tylko będzie dostęp do internetu. Oby bo puki co nawet nie mam noclegu... A plecami ciężkie i szyje opalone :d Pozdrawiam

Zdjęcia Singapur cz.2