sobota, 15 marca 2014

full moon party - ostani dzien na wyspach

Ostatnio opuscilem sie w pisaniu bloga....zdecydowanie nie ma na to czasu.
po krotce to co jest najwazniejsze do podkreslenia:
1) najlepsze bulki jakie jadlem kiedykolwiek prosto z piekarni. Ciasto robi jedna pani z gwarancja ze nie ma dodatkow jak w europie. Jedna bulka to na oko okolo 30dkg. Dwiema bulkami najadly sie 4 osoby... chciaz cena szokuje bo zabulke trzeba zaplacic blisko 2,5 dolara amerykanskiego.
2) zdalem kurs nurka co bylo chyba jedna z przyjemniejszych chwil w calym wyjezdzie i te zdjecia nie do uwierzenia jakpieknie moze byc w swiecie podwodnym.
3) wczorajsza impreza nie do opowiedzenia. Pyszny rum kolacja z ogniska i oczywiscie oblednie mile towarzystwo.
4)nasza ukochana towarzyszka Madzia poznala swoja milosc zycia i przepadla.. :) mam nadzieje ze nie bedzie mi nikt mial za zle jesli corka wyjedzie za miloscia do buenos aires
5)wspaniali ludzie.. moga wszyscy opowiadac jak tu jest niebezpiecznie. Ktos na internecie pisze brednie i rozpowiada klamstwa. Ludzie sa przyjaznie nastawieni do backpackerow. Bardzo chetnie przyjmuja nas w goscine. Nie spotkalem sie ze zlym zachowaniem tubylcow wzgledem nas..dobrze ze nie mowie o rasizmie to dlatego :d

w dnie jutrzejszym o 6 rano mamy statek do lądu do miasta la ceiba i dalej poruszamy sie do san pedro sula aby dopiero tam zkapac autobus do san salvador.. Szykuje sie bardzo dluga podrow z wysp prosto nad pacyfik ale kto by niechcial sprobowac surfingu na oceanie.
Reszte opisze innym razem jak juz bedziemy po. Zdjecia uzupelnie kiedy tylko bedzie lepszy internet. Mam nadzieje ze nie ma mi za zle nikt z czytelnikow ze malo pisze ale powinniscie zrozumiec... trzeba korzystać jak jest taka mozliwosc z wakacji a nie bloga pisac
Pozdrawiam

wtorek, 11 marca 2014

Marzenia?nawet o tym nie marzylem:)

Krotnie podsumowanie dnia poniewaz jestesmykosmicznie zmeczeni. Jesli ktos uwaza ze widzial cos ladnego i sa miejsca na swiecie, ktore zrobily wrazenie to musi zaczac nurkowac.Świat jako nas otacza to tylko budynki, miejsca w wiekszosci stworzone przez czlowieka a swiat zwierzat, ryb i innych stworzen, rafa koralowa jakiej nigdzie na swiecie poza karaibami nie da sie zobaczyc. Ogromne plaszczki, moreny, tunczyki i kolory z takiej palety barw jakiej swiat ludzi nie widzial.
Dzis dzien zaczelismy od kursu przgotowawczegona pierwsza licencje nurka. Pol dnia teori jak rozmawiac pod woda, jakie sygnaly wysylac zebysie zrozumiec. Najwazniejsze czyli bezpieczenstwo, co zrobickiedy cos sie dzieje. Woda w masce? To nie problem.. mozna jej sie pozbyc na duzych glebokosciach. Najwazniejsze to mimo wszystko nie panikowac.
Dzisiejszy kurs to dlugie przygotowanie sprzetu. Kamizelka, butla, pletwy, maska, obciazenie, aparatura i czas na nurkowanie w raju.
Pierwszy raz na glebokosc 1 metr gdzie uczymy sie czyscic maske, oddychac spikojnie dlugimi jednostajnymi ruchami pluc. W brew pozorom jest to bardzo ciezkie i trzeba umiec wszystko.
zaraz potem pierwszy trening. Plyniemy glebiej wyrownujac cisnienie w uszach 3m, 4m i w koncu 10m. Ogromna przepasc gdzie patrzysz sie w dol iwidzisz odchlan bez dna i rafe koralowa. Obok niej oczywiscie koniki morskie, ryby jakichnie da sie zobaczyc nigdzie.

znalazlem swoje nowe powolanie. Pil roku pracy i pol roku nurkowanie. Nigdy to nie moze sie znudzic. Jutro dzien zaczynamy standardowo czyli swiezy tunczyk z grila i w morze.
Woda goraca i moze jakis okaz zolwia, delfina, orki, rekina czy pletwala. Skoro przy moim pomoscie w nocy plywaja wegorze i plaszczki 4 razy wieksze od czlowieka to wsxystko jest możliwe.
Freedom is the best. I love it  :)

Pozdrawiam i nie wracam :p

poniedziałek, 10 marca 2014

Dawno nie pisalem, czas nadrobic to czego jeszczenie napisalem. Kolejna podroz jak zawsze to w moich podrozach bywazaczela sie od zwiedzania najwazniejszych miejsc czyli zaginionego miasta majow po plażing. Z flores jechalismy blisko 16 godzin non stop autobusami, ktore zmienialismy 6 razy. Od flores w koncu dotarlismy do tego co tygryski lubia najbardziej czyli karaiby i najpiekniejsza wyspa ameryki utila. Zabawa nie jest taniaale czegonie robi siedla odpoczynku. Dotarlismy na miejsce i pierwsze co to realizujemy plan uzyskania pierszego stopnia nurka. 6 dni nauki, teoria egzaminy izarazpraktyka. Jutrojuz pierwszy raz bedziemygleboko podwodą.


Teraz troche o dniu dzisiejszym. Jak mi wiadomo polacy sa wszedzie. Poznalismy wspanailego 65 letniego polaka mieszkajacego w chicago i odpoczywajacego od 15 lat na karaibach. swoim melexem zaproponowalnam zwiedzenie wszystkich barow z rumem na wyspie. Sami rozumiecie ze wszyscy usmiechnieci wrocilismy z tej wyprawy.

 Karaiby to miejsce gdzie jest bardzo malo polakow a jednak kolejna polka pracujaca w barze podaje nam drinki. Nasza wybawicielka Majka:)

Od dnia dzisiejszego zaczynasie prawdziwe życie.  Malpy, ogromne zolwie, plaszczki, malpy, rekiny iznadzieja oczekiwane wieksze stworzenia:)

Nawet nie marzylem ze bede nurkowac w morzu karaibskim!!! Alemarzenia sa po to zeby jerealizowac a nie o nich marzyc..

Gdzie poniosa mnie kolejne?zobaczymy bo wiecej marzen na dzien dzisiejszy nie mam, przeciez jestem juz w raju.

Mam problem zdodawaniem zdjec nablpga takze nadrobie stracone utrwalone i spelnone marzenia juz nie dlugo.

Zyjemy raz takze gdzie realizowac marzenia i kiedy jak nie tu i teraz.


jutrzejszy dzien zaczynamy od intensywnego kursu teoretycznego nurkowania potem boat and go diving.

POZDRAWIA  I ŻYCZĘ cieplej zimy...


piątek, 7 marca 2014

Pierwszy dzien w raju...flores po dlugiej podrozy

Zaczelo sie. Lecimy... Z krakowa do berlina dojechalismy polskim busem w jedyne 8,5 godziny gdzie bylismy o godzinie 17,20. Wystarczylo czasu aby spokojnie zjesc wursta (kielbase) i dojechac na lotnisko jak ze to wspaniala komunikacja miejska... lada moment kolejny juz transport... samolot na trasie berlin madryt lecacy 3,5 godziny.... wydawalo sie ze lot nigdy nie nie skonczy. W madrycie zawitalismy chwile przed polnoca gdzie mielismy oczekiwac na samolot az 12 godzin. Poznalismy cale lotnisko i wybralismy idealna miejscowke do spania.. nocleg na parapecie nie byl za wygodny i nie moge powiedziec ze sie wyspalem ale kazda przygoda ma swoj urok... polecam kazdemu. O godzinie 11.40 punktualnie odlecial nasz samolot do guatemala city na ktory swoja droga prawie sie spoznilismy... ale nas za to poznali na lotnisku ze to ci polacy na ktorych czekamy :d
Samolot nie nalezy do najnowszych... obsluga jakby nie za mila ale to przeciez iberia i cena biletow równoważy wszystkie niedogodnosci.
A teraz najciekawsze: w plecaku kurtka, bluza, spodnie a ja oczywiscie w spodenkach przebrany oczekujacy tej wiekopomnej chwili... pierwszego podmuchu goracego powietrza. Niezapomniane przezycie kiedy to po nieprzespanych 2 dniach wychodzimy i czujemy zapach tropikalnego lata.. swoja droga chwile wczesniej mialem okazje zwiedzac z lotu ptaka kube... cygara kubanskie beda potem :)
Zdjec jeszcze nie ma za ciekawych ale juz nie dlugo zaczna sie piekne miejsca.. po wyladowaniu zmeczeni nie mamy czasu odpoczywac. Dopiero nasza ciezka ale jak piekna przeprawa sie zaczyna.. po 13000km od krakowa przez berlin madryt przemieszczamy sie dalej w glab kraju... z gwatemali city gdzie nie chcemy byc dostajemy sie do dworca autobusowego i szukamy najtanszego autobusu do flores, tikal gdzie mamy kolejne 8-9 godzin jazdy autobusem.... to bedzie juz trzeci dzien w podrozy i nieprzespanej nocy :)
Warto sie poswiecic....kocham to co robie :)
Flores to malownicza mala wysepka na jeziorze gdzie woda jest goraca jak zupa. Po calymdniu zwiedzania, plywania lodka, opalania przyszedl czas na butelke rumu... bardzo dobry trunek.
Idziemy spac po rax pierwszy w lozkach....jutro pobudka o 4 rano i wyjazd do ruin majow tikal.. o tym juz w nastepnym poscie.
pozdrawiam czytelnikow


niedziela, 2 marca 2014

Nadchodzi wielkimi krokami...odliczam czas

Już nie mogę się doczekać.... zrobiłem w pracy plan jaki zamierzałem a nawet więcej. Odliczam czas... dziś powtarzam sobie słowa... jeszcze tylko jeden dzień wytrzymasz... spokojnie już nikt cię nie będzie w stanie zdenerwować :)
Jednak zmieniłem bilety autobusowe... nie będę jechać przez naszą stolicę tylko prosto z krakowa do berlina... mam nadzieje że damy radę na wszystko zdążyć... plan jest bardzo napięty :) dojedziemy do berlina o 17:15 a wylot jest o 19:50. Jeśli nie będzie opóźnień to wszystko ok :) oby tylko asfaltu na autostradzie nie zwinęli po weekendzie :D

Kolejny blog napiszę z pięknego Madrytu :) będziemy już w komplecie i przy długim oczekiwaniu na samolot będzie czas na pisanie bloga.
Pozdrawiam wszystkich czytelników i dziękuje za takie miłe komentarze.


niedziela, 9 lutego 2014

Kocham zimę.... to czas kiedy uciekam do słoneczka :D

Blisko...bliżej... wpadłem w wir pracy. Od rana do ciemnej nocy tylko po to aby czas szybciej zleciał, aby już był marzec i mógł bym znowu odłożone kilka groszy wykorzystać, zwiedzić coś czego jeszcze nie widziałem.
Plan w tym roku jest bardzo napięty, szykuje się bardzo mało czasu a teren do zwiedzania imponujący.Biorąc pod uwagę że mamy do czynienia tylko z autobusami w krajach najniebezpieczniejszych na świecie... może byc ciekawie.
Średnio w samej stolicy Gwatemali ginie 3 osoby od strzelaniny dziennie :D

A teraz do realiów. Podróż zaczynamy od Berlina gdzie dostajemy się polskim busem oraz simpleexpress. Lecimy z przesiadką w madrycie. Lotnisko już znam doskonale i tego właśnie się obawiam:D 25 godzin koczowania na kolejny samolot może być męczące. W koncu upragnione, piekne, niebezpieczne miejsca Ameryki Środkowej !!

Guatemala, Hondusar, El Salvador, Roatan i kilka ciekawszych miejsc.
Mam nadzieje że będę pisać na bieżąco, a jak nie ja to moi kochani kompani podróży.

CIEKAW JESTEM CZY KIEDYŚ POWSTANIE JAKAŚ MOJA KSIĄŻKA :d ale na pewno będę starał się skrupulatnie notować moje podróże w dalszym ciągu.

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Tam gdzie noc nigdy się nie kończy i gorące słońce nigdy nie zachodzi ...

Miejsca wspaniałe, nieprawdopodobnie wspaniale.
Tam gdzie 37 stopni to zimno...
Tam gdzie nigdy nie pada...
Tam gdzie piwo to napój a nie sposób żeby zapomnieć.
Tam gdzie woda jest droższa od benzyny.
Tam gdzie samochody nie wyglądają jak samochody.
Tam gdzie wszystkie budynki pomalowane są na jaskrawo, każdy w innym kolorze.
Tam gdzie w nocy jest bardzo niebezpiecznie.
Tam gdzie każdy cię lubi.
Tam gdzie każdy cię wita.
Tam gdzie nocą tańczy się na ulicach.
Tam gdzie capoeira to sport a muzyka to miłość
 Gdzie pieniądze nie są do szczęścia potrzebne.

Wszystkich czytelników mojego bloga z góry przepraszam że tak mało pisałem, że wszytkie posty były krótkie i nie wyczerpujące ale samo rozumiecie..... szkoda czasu na pisanie jak można zwiedzać i poznawać nowych wspaniałych ludzi.
Każdego dnia poznawałem kogoś, co dzień bardziej ciekawego.... wczoraj na przykład miałem przyjemność w samolocie siedzieć i rozmawiać w dentystą i księdzem... kolegami którzy wybrali się na weekend odpocząć :)
Cały ten wyjazd pozwolił mi poznać ludzi z wielu zakątków świata jak Argentyny Paragwaju, Brazylii, Turcji, singapuru, finlandii, Słowacji..... wspaniale się umieć zebrać i tak podróżować. Polecam każdemu który boi się zacząć lub uważa że ma za mało pieniędzy..
Wystarczy kupić sobie przysłowiową świnkę i odmówić  czasami piwa, imprezy czy papierosa a kasa uzbiera się momentalnie..

Więcej relacji już pisać z tego kraju nie będe. Dla bardziej wtajemniczonych będę jeszcze w madrycie i paryżu gdzie będę miał przyjemność trochę pozwiedzać oczywiście w miarę możliwości jednego dnia :)
Kolejny opis podróży już blisko....tym razem z Rzymu, Florencji i Pizy gdzie będę za tydzień czasu.
Dzięki wszystkim za miłe komentarze, dziękuje tym którzy pisali że mnie nie lubią ;) szczerość do bólu to  podstawa...
Mów wszystko co leży ci na sercu a nie będzie problemów nie do rozwiązania ....

Pozdrawiam
Krzysztof